Lubicie jarmarki? Niektórzy pewnie tak, inni
nie za bardzo. Często odstraszają bywające na nich tłumy, czasem wystawiany
towar, tzw. mydło i powidło. Ale czasem można na nich wytropić naprawdę
niezwykłe perełki. Bo jarmarki bywają przeróżne i odbywają się o różnych porach
roku. Ten, który zagościł w przedostatni weekend sierpnia na Placu Wolności
konińskiej Starówki był świętem rzemiosła.
Zorganizowano go już po raz czternasty. Nazwany jest Jarmarkiem św. Bartłomieja, bowiem właśnie ten święty jest patronem wielu rzemieślników, a znajdująca się w tej części miasta Fara nosi właśnie jego wezwanie. I takie jarmarki, oprócz bożonarodzeniowych, lubię najbardziej.
Podczas tego sierpniowego weekendu Plac
Wolności i przylegające uliczki zapełniły się wystawcami staroci, niektóre były
naprawdę fantastyczne, choćby wiekowe lampy, które z daleka zwracały uwagę.
Były też naturalne produkty żywnościowe, nawet z Litwy.
Ale mnie zawsze najbardziej przyciągają
towary wymyślone i wytworzone ręcznie przez pomysłowych ludzi. Mam dla nich
szacunek i ogromne uznanie, bo tworzą rzeczy unikatowe. Robią to z sercem,
zaangażowaniem, choć nie zawsze przekłada się to na satysfakcjonujący dochód.
Są to choćby przepiękne tkaninowe maskotki i
przytulanki, w których towarzystwie robi się zaraz weselej i buzia sama się
uśmiecha. Czyż nie wyglądają sympatycznie?
Albo niezwykłe misy wydrążone w znalezionych kawałkach
drewna.
Albo przeróżne wyroby z wykorzystaniem lawendy.
W tym roku jednak moją uwagę przykuły rzeczy wytworzone z żywicy, na przykład delikatna biżuteria, w której zatopione zasuszone kwiatki zachowały swe piękno na wieki. Albo torebki z żywicznym akcentem. Cudne!
Jednak wzroku nie mogłam oderwać od desek kuchennych, które widać na poniższym zdjęciu. Żywica z zatopionymi w niej kwiatami lub innymi dekoracyjnymi dodatkami w połączeniu z pieczołowicie obrobionym drewnem wygląda przepięknie.
Oprócz wystawców, podczas jarmarku, można było wysłuchać koncertów, legend, były też pokazy i warsztaty, na przykład wypieku pierników (tak reklamował się Toruń), można było również zwiedzić z przewodnikiem miasto.
Czyli taki wyjazd na jarmark, to przyjemnie spędzony dzień, z ucztą dla oczu i duszy! No i pamiątki piękne pozostały!