O mojej
„małej ojczyźnie” – Kazimierzu Biskupim pisałam już na tym blogu wiele razy.
Wspominałam, że jest to miejsce z tysiącletnią historią i ciekawymi zabytkami z
różnych jej okresów. Miejscowość swą nazwę zawdzięcza polskiemu władcy - Kazimierzowi
Odnowicielowi, który założył ją w pierwszej połowie XI wieku. Drugi człon
pochodzi od biskupów lubuskich, którzy byli później jej właścicielami przez
kilka wieków. Z najdawniejszych czasów przetrwał kościół farny św. Marcina z
Tours (XII wiek), a z XVI wieku pochodzi, ufundowany przez biskupa Jana
Lubrańskiego, kościół i klasztor bernardyński. Na cmentarzu stoi zaś drewniany
kościółek św. Izaaka z XVIII wieku.
KOŚCIÓŁ MISJONARZY ŚW. RODZINY. |
KOŚCIÓŁ FARNY ŚW. MARCINA Z TOURS. |
Tym, co scala nasze świątynie, miejscowość i
jej mieszkańców jest historia o Pięciu Braciach Męczennikach, którzy czczeni są
tu od wieków, od kiedy na początku XI wieku przybyli na te tereny, by głosić
wiarę, do ich męczeńskiej śmierci w 1003 roku. Sam Bolesław Chrobry poprosił cesarza Ottona III o przysłanie tu mnichów
w celu chrystianizacji. Wypadło na Włochów: Benedykta i Jana – benedyktynów z
klasztoru w Pereum. Wkrótce do nich dołączyli inni, miejscowi: Mateusz, Izaak i
Krystyn. Mieszkali ubogo, żyli według reguły benedyktyńskiej: módl się i
pracuj. Podczas wizyty książę Bolesław podarował im kosztowności dla
polepszenia bytu, jednak reguła klasztorna na to nie pozwalała, więc zwrócono
je Chrobremu. Kiedy kilku złoczyńców chciało im skarby zrabować, a kosztowności
nie znaleźli, bracia zostali w nocy z 10 na 11 listopada 1003 roku
zamordowani. Są pierwszymi polskimi świętymi, a kanonizowani zostali rok
po męczeńskiej śmierci.
Ślady ich bytności tutaj przetrwały w pięknych
legendach, w malunkach naściennych naszych świątyń oraz w znajdujących się tu
relikwiach. Ich postaci są też w godle i na sztandarze naszej miejscowości.
Kiedy około dziesięć lat temu powstał pomysł utworzenia między kościołem farnym
i zabudowaniami klasztornymi parku, od razu było wiadomo, że i tu będą mieć
swoje miejsce. Na trzech hektarach parkowego terenu połączono więc przeszłość,
z widocznymi śladami historii oraz współczesność, z nowoczesnymi miejscami do
wypoczynku.
WIDOK NA KLASZTOR. |
WIDOK NA MOSTEK, PIĘĆ GŁAZÓW I WZGÓRZA. |
AMFITEATR Z WIDOWNIĄ. |
PIĘKNY MALUNEK NA 100-LECIE NIEPODLEGŁOŚCI. |
Znajdziemy
więc tu spacerowe ścieżki, uregulowaną naszą rzeczkę – Strugę Biskupią
(Ostrowicką) z ciekawymi mostkami i wyspą, na której znajduje się pięć
ogromnych głazów, na pamiątkę Pięciu Braci. Obok stoi amfiteatr, z pięknym
patriotycznym muralem namalowanym w ubiegłym roku, a podczas występów w wodzie
odbijają się dźwięki muzyki. Nieco dalej są usypane pagórki, a na jednym z nich
stoją wyrzeźbione postaci Braci. Można też tu odpocząć na jednej z wielu ławeczek
i podziwiać zakwitające o tej porze roku kwiaty albo potrenować na siłowni „pod
chmurką”. Obok, dzieci mają swój plac zabaw. W parku odbywa się sporo różnego
rodzaju imprez i uroczystości, bo to centrum miejscowości i miejsca dostatek.
Ale dla mnie najładniejsze są tu widoki – z jednej strony panorama kościoła
farnego, z drugiej zabudowań klasztornych.
I choć
nie wszystko wyszło według planu jego budowy, oświetlenie wieczorem daje mocno
po oczach, mało jest roślinności, ścieżki też są niewygodne i można kostki
skręcać, to cieszę się, że mamy tu takie miejsce. Wierzę, że powoli
niedogodności poprawimy, a może nawet dodamy coś nowego: może jakieś altanki do wieczornego posiedzenia dla młodych, trochę wyższej roślinności, może tablice
informujące o najważniejszych wydarzeniach w naszej historii lub legendach,
jakiś park miniatur lub fontanna? A na razie tak wygląda skromny Park Kulturowy w
Kazimierzu Biskupim o tej porze roku. Jak się nie ma co się lubi….
A oto inne wpisy o Kazimierzu Biskupim:
Kazimierskie świątynie.
Moja "mała ojczyzna".
Pustelniczy erem.
Klasztor w Bieniszewie.
Kazimierskie świątynie.
Moja "mała ojczyzna".
Pustelniczy erem.
Klasztor w Bieniszewie.
Ta powiedzmy muszla koncertowa - zadaszenie sceny amfiteatru (nie wiem jak inaczej nazwać te ciężkie betonowe ostrogi) ni jak nie wpisuje się w piękne zabytki Kazimierza Biskupiego. Przydałoby się trochę wysokiej zieleni...
OdpowiedzUsuńRadosnych, zdrowych i pogodnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego Urszulo :)
Zgadzam się z Tobą. Dobrze, że mural przykrył beton, jest nieco ładniej. Plany parku były inne, ale wyszło... jak zawsze! Mam nadzieję, że w kolejnych latach coś się tu zmieni. Też trochę nad tym pracuję. A z okazji Świąt Wielkanocnych składam Ci również najlepsze życzenia!
OdpowiedzUsuńPięknie wszystko opisujesz, można się sporo dowiedzieć. Będę zaglądać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i również serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKiedyś się zgubiłem i zamiast pojechać na Konin pojechałem Kazimierz i tak tu przypadkiem trafiłem. Miasteczko ma swoja bogatą historie i urok :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
I zgubienie ma swój urok, bo niechcący można się czegoś fajnego dowiedzieć. Kazimierz Biskupi ma potencjał, ale też niewykorzystany do końca:)))
Usuń