Watykan jest
może i najmniejszym państwem świata, z najmniejszą ilością mieszkańców (ok.
800), ale odwiedza go tak wielka rzesza turystów, że można pomyśleć, że jest
inaczej. To państwo – miasto, otoczone z trzech stron ogromnym murem obronnym
jest przecież chrześcijańską stolicą świata. A jego centrum to Plac i
Bazylika Św. Piotra. Ciągły tłok i kolejki do wejścia, tłumy na placu i w
bazylice mówią nam o tym, jak pożądane turystycznie jest to miejsce. Ja też
pragnęłam je zobaczyć na własne oczy. Transmisje telewizyjne z Watykanu tylko
zaostrzały mój apetyt, więc w ubiegłym roku podczas wycieczki do Włoch
odwiedziłam również Piotrową Stolicę. Piotrową, bo podobno w tym miejscu
pochowany został św. Piotr – ulubiony apostoł Jezusa i pierwszy papież.
Aby tam dotrzeć, należy przejechać
Rzym. A ponieważ jest to duże i strasznie zatłoczone miasto, poruszaliśmy się
po nim metrem, które jest dobrze skomunikowane, jeździ często, więc nie ma
problemu z szybkim przemieszczaniem się z miejsca na miejsce. Inna sprawa to
brzydki wygląd stacji, nie mówiąc już o korzystaniu z toalet. Tu katastrofa!!!
Wsiadaliśmy na pierwszej stacji pomarańczowej linii A – Anagnina i po 40
minutach (22 stacje) mogliśmy odetchnąć, bo tłok i kurczowe pilnowanie swoich
bagaży się skończyło. Wysiadaliśmy na stacji Ottaviano – San Pietro. I po
krótkim spacerku i coraz większej radości, bo widoki coraz ładniejsze,
docieraliśmy do Watykanu.
Dostać się tam można z kilku
stron, ale zawsze u celu pojawia się to samo – wielki plac otoczony kolumnami i
ogromna Bazylika Św. Piotra. Nie można się napatrzeć, zapiera dech i stoi się z
otwarta buzią!!!
Dopiero po chwili dociera, że aby
dotrzeć dalej, należy ustawić się w długiej kolejce i przejść kontrolę
bagażową. Myśleliśmy, że w październiku będzie luźniej, ale nie. Czekaliśmy
„tylko” godzinę w słońcu, za to w przyjemnej temperaturze ok. 20 stopni (a
latem?)!!! Potem nasza radość jeszcze rosła, chyba wprost proporcjonalnie do
wielkości placu i bazyliki. Dzieło najlepszych XVI- i XVII-wiecznych mistrzów
mieliśmy, jak na dłoni.
Wygląd placu zaprojektował
Bernini, włoski rzeźbiarz i architekt z Neapolu, przedstawiciel doby baroku.
Działał głównie w Rzymie i tu stworzył największe dzieła. Na środku placu stoi
ogromny 40-metrowy egipski obelisk, który sprowadził w I wieku cesarz Kaligula
specjalnie do tego celu zbudowanym statkiem. Po bokach zbudowano dwie fontanny.
Większość placu otoczono wspaniałą kolumnadą, na której umieszczono posągi 140
świętych, w tym Polaka, św. Jacka Odrowąża. Wszystko ogromne i piękne!!!
A w tle bazylika, bardzo ozdobna
i ze wspaniałą kopułą. Już w IV wieku cesarz Konstantyn zbudował tu świątynię,
ale dwanaście wieków później była zniszczona, więc postanowiono o budowie
nowej. Wtedy papież Juliusz II, w 1506 roku, położył kamień węgielny pod wzniesienie
nowej, godnej Stolicy Piotrowej. Budowa trwała 120 lat, a nadzorowali ją
najlepsi mistrzowie m.in. Michał Anioł Buonarotti i Rafael Santi. Konsekracji
dokonał w 1626 roku papież Urban VIII i do dzisiaj można ją podziwiać w takiej wspaniałej
postaci.
Potem przejście przez kolejną
kontrolę i można podziwiać wnętrze i wystrój świątyni. I kolejne zachwyty,
bowiem jest ona ogromna, z wieloma ołtarzami, kaplicami, kolumnami, mnóstwem
rzeźb (najbardziej znana to „Pieta” Michała Anioła) i kolorowa, z przewagą
złotego. Wszędzie widać przepych i wspaniałość konstrukcji. I mimo tłumów
uniemożliwiających swobodę zwiedzania, jej piękności nikt nie zasłoni.
Od wejścia rzuca się też w oczy
dzieło Berniniego – monumentalny baldachim nad głównym ołtarzem, wykonany z
brązu, o wysokości prawie 30 metrów. Barokowe cudo artystyczne!!! A po prawej
stronie, w kaplicy św. Sebastiana znajduje się, ciągle oblegany, grób naszego
papieża - Jana Pawła II. Straże watykańskie kierują tam ruchem odwiedzających,
więc każdy kto chce i zaczeka chwilę może zadumać się przy jego grobie. Niesamowite
doświadczenie, niesamowite wrażenia!
Oczywiście, wizyta w Watykanie
byłaby niekompletna bez środowej audiencji na placu. Więc jeszcze raz: wczesny
wyjazd z hotelu, metro, spacer, kontrola bagażu i zajęcie jak najlepszego
miejsca na Placu Św. Piotra, aby wszystko dokładnie zobaczyć. A szczególnie
następcę św. Piotra – papieża Franciszka objeżdżającego sektory z tysiącami
turystów z całego świata.
Po wysłuchaniu kazania i
błogosławieństwa w różnych językach, w tym po polsku, przepełnieni radością i
spełnieniem mogliśmy wracać. Jeszcze tylko krótki odpoczynek na pyszną kawę i
lody w restauracji nieopodal, do której przyciągnął nas napis „tu mówimy po
polsku” i zakup pamiątek. Potem czekały na nas inne atrakcje Włoch, czekał na
nas Rzym. Ale o Watykanie nie zapomnimy nigdy!!!